Mąż mnie zostawił po 20 latach małżeństwa,odszedł do swojej pierwszej żony ,z którą się rozstał 33 temu.Kontakt nawiązał przez naszą klasę i po 2 miesiącach stwierdził ,że zmienia swoje życie.Zarządał podziału majatku ,łaskawie zostawia mi mieszkanie ,natomiast sam chce dom na działce ,bo nie będzie miał gdzie mieszkać.Minęły juz 3 tygodnie ,a ja nie mogę sobie Gdyby kochał żonę, to żadna kochanka by nic nie wskórała, a na pewno nie miałaby szansy na związek na poważnie. Mój mąż jest już grubo po 40 i bardzo mu się podobają młode kobiety, ale raczej z lojalności nie zdradził mnie, za to chciałby zabrać mnie do jakiegoś klubu z wolną miłością ( kiedyś o tym nie marzył ). Nigdy przedtem mój mąż nie dawał mi powodów do niepokoju. Nigdy mnie nie zdradzał. I nagle trach! Nie potrafię zrozumieć męskiego rozumowania! A wydawało mi się, że po tylu wspólnie przeżytych latach, znam się trochę na mężczyznach. Nasz długi staż małżeński skłonił mojego męża jedynie do szczerości w kwestii zdrady. A więc imię dostał po ojcu! Przymknęłam na chwilę oczy i przywołałam w pamięci tamten feralny telefon… Byłam wtedy w szóstym miesiącu ciąży. Gdy podniosłam słuchawkę, tak zwana „życzliwa” poinformowała mnie, że mąż ma kochankę, pielęgniarkę na tym samym oddziale, Beatę Rudzińską. Kamil nie zaprzeczył. Gdy odkryłam, że mąż ma kochankę, obeszło mnie to mniej niż można by się spodziewać po 25 latach małżeństwa. Było jak postawienie kropki nad „i” naszego kulejącego od lat związku. Ale poczułam się zraniona jako kobieta. I rozczarowana, bo mąż głupio się wyparł, chociaż miałam dowody. Mój pierwszy chłopak po 2 latach mnie zdradził (przynajmniej o tej wiedziałam) i wiem, że do tej pory są razem. Twój mąż i ta kobieta wydają się być w sobie bardzo zakochani. 22 Odpowiedź przez anioł1505 2014-08-25 23:08:49 Odp: Mój mąż wyznał mi, że jakby była okazja to by mnie zdradził-co robić A moze jest ambitny,nie prosi ponownie o cos czego potrzebuje w Twoim wykonaniu,poszedl moze ostro"po bandzie' slownie dajac Ci sygnal.Po 15 latach malzenstwa zawialo nuda i stereotypami i to wszystko,do zdrady jest droga daleka to raz a dwa jakby chcial to sam by M6iAF. fot. Adobe Stock Koleżanka z pracy poprosiła, żebym pomogła jej wybrać glazurę do remontowanego mieszkania. – Masz oko i dobry gust – powiedziała. – Poza tym sama mówiłaś, że lubisz chodzić po budowlanych marketach, więc mi najlepiej doradzisz, jakie kafelki położyć w kuchni, a jakie w łazience. Zgódź się… Nie miałam nic lepszego do roboty, bo mój mąż był służbowo w Poznaniu, wiec pojechałyśmy na drugi koniec miasta i rozpoczęłyśmy wędrówkę po olbrzymich halach wypełnionych wszystkim, czego trzeba budowlańcom i dizajnerom. Po trzech godzinach byłyśmy wykończone, ale zadowolone, bo nasz zakupowy wózek wypełniały superpłytki niedrogie i w dobrym gatunku. – Zapraszam cię na jakąś pyszną przekąskę i dobrą kawę, ale najpierw zajrzyjmy na moment do tapet – moja koleżanka była niezmordowana. – Widziałam w telewizji taką reklamę fantastycznej tapety, może ją znajdziemy? Zaczęła mi tłumaczyć, czego szukamy, ale nagle zamilkła i zapytała: – Basia, słuchaj, tam na lewo… Czy to nie jest twój mąż? Chciałam powiedzieć, że na pewno nie, bo mój mąż daleko stąd załatwia zawodowe interesy, ale spojrzałam we wskazanym kierunku i zamilkłam z otwartymi ustami. Istotnie, pod olbrzymim regałem z chodnikami stał mój ślubny małżonek, a przy nim jakaś nieznajoma mi, bardzo młoda blondynka w białej bluzce. Wybierali jakieś dywaniki, śmiejąc się i przekomarzając. Sprawiali wrażenie osób bardzo sobie bliskich. Po chwili zdecydowali, co kupują, i powoli poszli w stronę ciągu kas, cały czas obejmując się i patrząc sobie w oczy. Nie byłam w stanie się poruszyć. Straciłam poczucie miejsca i czasu, brakowało mi tchu, bałam się, że zaraz zemdleję. Moja koleżanka oczywiście zorientowała się, że ze mną kiepsko, i zaproponowała: – Chcesz, to wyjdziemy. Pal sześć zakupy, jeszcze będzie inna okazja. I nie przejmuj się tak, może to jakieś nieporozumienie? Dobrze jej było mówić! Niedawno obchodziłam dwudziestą rocznicę ślubu i nie spodziewałam się takiej niespodzianki. Fakt, mój mąż zaliczył jedną zdradę, ale to było dawno i wydawało mi się, że nigdy nie powtórzy tamtego błędu. Zdążyliśmy się dopasować i nauczyć wzajemnie tolerować własne niedoskonałości, mieliśmy udanego syna, który niedawno rozpoczął studia w Szkocji, i wszystko układało się pomyślnie. Dlatego jego widok z obcą, młodą kobietą poraził mnie jak grom. Zawsze byłam opanowana Całą siłą woli zmusiłam się do prawie normalnego funkcjonowania. Zapewniłam koleżankę, że możemy dokończyć zakupy tylko już bez wybierania tapet, a później podziękowawszy jej za podwiezienie, wsiadłam w taksówkę i pojechałam do domu. Wolałam być sama… Chciałam zachować spokój, ale nie udało mi się. Postanowiłam nikomu się nie zwierzać, chociaż byłam pewna, że moja koleżanka znana z długiego języka opowie komu się da o tym, czego była świadkiem. Miałam rację, bo już następnego dnia zauważyłam, że babki w pracy patrzą na mnie jakoś inaczej, ze współczuciem i ciekawością. Żadna jednak nie miała odwagi mnie zaczepić i wypytywać, więc miałam jako taki spokój. Była środa. Mąż miał wrócić w piątek wieczorem, więc miałam czas na zastanawianie się, jak go przywitać i czy od razu przycisnąć do muru, czy zrobić to według jakiegoś wymyślonego scenariusza. Mijały godziny, a mnie nic mądrego nie przychodziło do głowy. Nie mogłam w nocy spać, leżałam w ciemnym pokoju i każde wyjście z tej sytuacji wydawało mi się głupie i bez sensu. Bo co? Miałam zrobić awanturę? Wiadomo, że o to najłatwiej, ale awantury bywają końcem, a nie początkiem, ja zaś chciałam coś wyjaśnić i dowiedzieć się prawdy, więc musiałam wymyślić coś innego. Zazwyczaj, gdy mąż wracał z delegacji, czekała na niego dobra kolacja i butelka wina. Jedliśmy, gadaliśmy, potem, nie zawsze, ale często, był seks i sympatyczne rozmowy o tym, co się wydarzyło podczas jego nieobecności. Tym razem siedziałam przy pustym stole i słuchałam, czy podjeżdża jego auto. Spóźniał się, nie telefonował, żeby mnie uprzedzić, że coś go zatrzymało, i to wydawało mi się oczywistym dowodem na to, że ma wiele na sumieniu. Moje zdenerwowanie rosło z każdą minutą Kiedy Tadek stanął w drzwiach, już nad sobą nie panowałam. Dopadłam do niego, oburącz chwyciłam za klapy jego marynarki i wrzasnęłam: – A skąd to się wraca? Od kochanki? Wypuściła cię wreszcie czy sam wylazłeś z jej wyra? Myślisz, że jestem głupia i nic nie wiem? Otóż wiem wszystko! Ty draniu, od kiedy to trwa? Od kiedy robisz ze mnie idiotkę? Przytrzymał mocno moje ręce, poczekał, aż przestałam się szarpać, i powiedział: – Nic nie wiesz, najwyżej się domyślasz, ale to, czego się domyślasz, jest dalekie od prawdy, więc uspokój się, jeśli chcesz się czegoś dowiedzieć. Wiem, że mnie widziałaś w tym markecie. Nawet pomyślałem, że dobrze się stało, bo mam dosyć tych ciągłych kłamstw, ale nie spodziewałem się takiej histerii! – Histerii? Chciałbyś, żebym cię po tym wszystkim witała z kwiatami? Uważasz, że nie mam prawa do zdenerwowania? – Masz, ale może powinnaś się najpierw dowiedzieć, o co naprawdę chodzi. – A o co chodzi? Masz kochankę małolatę i to wszystko. Taka jest prawda. – To nie jest moja kochanka, tylko córka. I taka jest prawda! Już nie mógł jej opuścić Zamurowało mnie kompletnie. Zapadła nagle taka cisza, że było słychać zegar bijący u sąsiadów za ścianą. Patrzyłam na męża i nie wierzyłam własnym uszom. Córka? Jaka córka? Skąd córka? Mieliśmy przecież syna Mateusza i żadnych dzieci więcej, choć ja bardzo pragnęłam macierzyństwa. Niestety, po Mateuszu przeszłam poronienie, po którym już nie mogłam zajść w ciążę. To był mój wielki dramat, z którym tak naprawdę nigdy się nie pogodziłam. Dlatego to, co usłyszałam, tak bardzo mną wstrząsnęło. Tadeusz miał nieślubne dziecko?! Z kim? Kiedy mnie znowu zdradził? Może w ogóle miał drugą rodzinę, a ja nie mając o niczym pojęcia, byłam oszukiwana od wielu lat? Usiadłam na kanapie, bo nagle zakręciło mi się w głowie. Te ostatnie kilka dni mnie wykończyło i teraz to poczułam. Wydawało mi się, że umieram… – Uspokój się – usłyszałam głos męża. – Nie chcę, żeby ci się coś stało, a naprawdę źle wyglądasz. Może wezwę lekarza? Resztkami sił kazałam mu zostawić mnie w spokoju. Musiałam się położyć, wziąć leki na uspokojenie i spróbować zasnąć. Wiedziałam, że to teraz jest dla mnie najlepsze, że kontynuowanie rozmowy nie ma sensu. – Posiedzę przy tobie – powiedział Tadeusz. – Gdybyś poczuła się gorzej, mów, zadzwonię po karetkę. Zasnęłam. Kiedy się obudziłam był u nas mój szwagier – lekarz. Zbadał mi ciśnienie, osłuchał serce i zaczął wypytywać, co spowodowało moje złe samopoczucie. Najwyraźniej o niczym nie wiedział, więc uznałam, że na razie nie ma co robić rodzinnej sensacji, i zgoniłam wszystko na przemęczenie i pogodę. Szwagier poradził, żebym wzięła kilka dni urlopu i odpoczęła, bo w moim wieku takie epizody mogą źle wróżyć. Obiecałam, że go posłucham… W pracy trochę kręcili nosem, ale na dwa dni wolnego się zgodzili, więc następnego przedpołudnia mogłam wrócić do przerwanej rozmowy z mężem. Decyzję zwalił na mnie. Wygodnie, nie ma co Przysięgłam sobie, że postaram się być spokojna dla własnego zdrowia i bezpieczeństwa. Postanowiłam także mało mówić, a więcej słuchać, dlatego na początek zastrzegłam, że ma mi o wszystkim opowiedzieć z najdrobniejszymi szczegółami i bez kłamstw. Najbardziej mnie obchodziło, kiedy i z kim mąż miał ten owocny romans. Wszystko było jasne... Niestety, fakty były okrutne. W czasie dla mnie najgorszym i najsmutniejszym Tadek poznał pewną kobietę i był z nią prawie dwa lata. Wtedy urodziła mu się córka. Gdy ja cierpiałam i nie mogłam się pogodzić ze stratą dziecka, on dostał od losu to, czego ja tak bardzo pragnęłam. To uznałam za moją największą krzywdę i niesprawiedliwość. – Czemu mnie wtedy nie zostawiłeś? – zapytałam. – Przecież mogłeś do niej odejść. Zostałeś z litości? – Głupoty gadasz! Wiesz, że zawsze cię kochałem – powiedział cicho. – Ale poszedłeś do innej! – A pamiętasz, jaka wtedy byłaś niedostępna i daleka? Nie pozwoliłaś się dotknąć, nie dopuszczałaś mnie do siebie w niczym, nawet w swoim smutku tak, jakbyś nie rozumiała, że ja też przeżywam to, co się stało. Wydawało mi się, że uważasz mnie za winnego, że mnie obarczasz odpowiedzialnością za wszystko zło. To trwało długo, czułem się okropnie. – I znalazłeś pocieszycielkę? – Możesz wierzyć albo nie wierzyć, ale to był tylko seks. Nie chciałem niczego więcej. Kiedy ona mi powiedziała, że spodziewa się dziecka, o mało nie oszalałem. Mam potworne wyrzuty sumienia, ale chciałem ją zmusić do aborcji. Nie zgodziła się. Więc obiecałem, że będę jej pomagał, pod warunkiem że o mnie zapomni. Zgodziła się i po jakimś czasie wyszła za mąż. Na szczęście dla niej i dla naszej córki za dobrego, uczciwego człowieka, który je obie pokochał. Małą zobaczyłem dopiero, gdy szła do pierwszej komunii. Ale wtedy wszystko się zmieniło… – To znaczy, co się zmieniło? – Od razu zmiękło mi serce, gdy tylko ją zobaczyłem. Myśl, co chcesz, ale pokochałem moją córkę i postanowiłem, że nie będę ojcem od nieoficjalnych alimentów. Chciałem uczestniczyć w jej życiu, tym bardziej że ten jej ojczym właśnie zaczął ciężko chorować i niedługo zmarł. Wtedy Kalina się o wszystkim dowiedziała. – Kalina? Takie imię pragnęłam nadać naszej córce! Ukradłeś mi nawet imię! – Teraz to już nie ma znaczenia. Kalina właśnie zdała egzamin wstępny i zaczyna studia na naszym uniwerku. Wynająłem jej mieszkanie. Będzie pod moją opieką. Mam też zamiar wystąpić o ustalenie ojcostwa. Takie są moje plany i cieszę się, że nie muszę już dłużej niczego przed tobą ukrywać. Nie wiem, co postanowisz, ale ja nie zmienię zdania. Decyzja należy do ciebie. – Czyli masz dwoje dzieci? Ciekawe, co o tym powie nasz Mateusz? – Mateusz o wszystkim wie. – Jak to wie o wszystkim?! Od kogo? – Ode mnie. Poznał nawet Kalinę, w końcu to jego przyrodnia siostra. Nawet się chyba polubili. Ja się z tego bardzo cieszę. – Czyli tylko ja byłam okłamywana? – Istotnie, kłamałem, ale powiedz, co miałem robić? Wtedy, gdy byłaś w ciężkiej depresji, miałem cię jeszcze dobić taką wiadomością? A potem nieustannie powtarzałaś, że przestałaś lubić dzieci, że jesteś nieszczęśliwa i przegrana, a nawet, że ci się nie chce żyć. Pamiętasz? Więc uznałem, że najlepiej będzie zostawić wszystko losowi, niech on zdecyduje… – I zdecydował? – Tak. Natychmiast cię zobaczyłem w tym markecie i specjalnie podszedłem tak, żebyś nas zobaczyła. Wiedziałem, że tym razem wszystko musi się wydać, i byłem szczęśliwy, że się tak stało. Dłużej bym tego nie zniósł. Dopóki Kalina z matką mieszkały daleko, mogłem ją odwiedzać, niby wyjeżdżając służbowo, ale ona teraz jest tutaj, a ja jestem coraz starszy i już nie mam siły udawać. Musimy coś postanowić. – Co mianowicie? – Albo przyjmujesz do wiadomości, że mam córkę i że będę jej pomagał finansowo i w każdy inny sposób, albo się rozejdziemy. – I pójdziesz do tamtej? – Nie. Ona już ma drugiego męża, ale ten z kolei nie przepada za Kaliną, i to z wzajemnością. Będę sam, przynajmniej na razie. Daję ci czas, powiedzmy tydzień. Postanów coś. Ja się dostosuję, obiecuję. Ja dalej nie wiem, co robić Na samą myśl o tamtej dziewczynie robi mi się niedobrze i ogarnia mnie gniew na męża, ale z drugiej strony, wcale nie chcę się z nim rozstawać. Mam straszne poczucie krzywdy i boli mnie tamta podła zdrada, ale byłabym gotowa znowu wybaczyć, gdyby nie ta Kalina. Nie wyobrażam sobie, że ona będzie tu do nas przychodziła, że w życiu mojego męża oprócz mnie i Mateusza będzie jeszcze ona. To jest nie do zniesienia! Może lepiej będzie, gdy każę się mężowi wyprowadzić? Może w samotności się uspokoję? A jeśli nie? Jeśli to jest najgorsze, co mogę zrobić? Niech mi ktoś poradzi! Zobacz więcej kryminalnych historii: „Żona mojego brata podtruwała go bromkiem, żeby nie namawiał jej na seks. O mały włos chłopa nie zabiła!” „Tajemniczy mściciel odebrał życie gwałcicielowi i mordercy dziewczynek. Okazało się, że sprawca miał bardzo solidny motyw” „Byłam zakochana w Szymonie. Kiedy na jaw wyszły jego romanse, namówiłam kolegę by doprowadził do jego śmierci” – Tematy kolejnych odcinków wybierają wydawcy i to od nich dostajemy scenariusz. Ale my rzecz jasna, jako prowadzący program także możemy sugerować, o czym chcielibyśmy rozmawiać – opowiada nam dziennikarz. Prowadzenie telewizji śniadaniowej wiąże się niestety z pewnymi niedogodnościami. Aby zdążyć do pracy trzeba wstać o... 3 w nocy!– W ciągu dnia nie udaję mi się tego odespać, ale nie narzekam, bo przecież taki dyżur jest tylko raz lub dwa razy w tygodniu – opowiada Grzegorz Miśtal. Prezenter zdradził nam też, że z wczesnym wstawaniem mają też czasem problem zaproszeni do programu goście. – Zdarza się, że dzwonimy do naszych ekspertów, żeby ich obudzić – opowiada ze śmiechem. I dodaje, że problemy bywają też z gośćmi, którzy w telewizji są po raz pierwszy. – Niektórzy bardzo się stresują, dlatego zawsze staram się ich odprężyć jakimś dowcipem, wypić z nimi kawę i pokazać, że telewizja może być równie przyjemnym miejscem jak kawiarnia – podsumowuje. Grzegorz Miśtal zdradził też, że po dwudziestu latach rzucił palenie papierosów! – Nie było to proste zadanie, ale od trzech tygodni już nie palę – powiedział.>>>> Pośladki na treningu! Odbieram Twój list jako pełen przeciwieństw. Piszesz, że jesteś w depresji - mogę sobie wyobrazić, że przeżywasz silne emocje po zdradzie męża, próbujesz od nich jakoś uciec w wirtualny świat. Nie jesteś zadowolona ze swojego stanu, marzysz o niezależności, nowych wyzwaniach, odczuwaniu radości życia. Z drugiej jednak strony masz przekonanie, że Twoje uzależnienie od męża jest tak silne, że nie pozwala Ci na jakikolwiek samodzielny ruch - a nie jest nim jedynie odejście od niego. Współczujesz dzieciom, które cierpią z powodu Waszych kłótni. Może za daleko posuwam się w swoich fantazjach, ale odnoszę wrażenie, że gotowa jesteś poświęcić wszystko - nawet siebie, dla ich dobra. Szczęśliwe dzieci to takie, które mają szczęśliwą matkę. I to naprawdę szczęśliwą, a nie taką, która szczęście udaje. Spytaj siebie, jaką korzyść uzyskujesz, tkwiąc w depresji, usprawiedliwiając swoją bierność siłą uzależnienia od męża? Dlaczego nie chcesz wyjść z tego uzależnienia? Czego szukasz w sieci? Czy to nie jest tak, że chciałabyś, aby ktoś zapewnił Ci szczęście, żebyś je dostała w prezencie? Taka postawa jest wygodna, problem polega na tym, że gdy oczekujemy, że ktoś, czy coś zapewni nam szczęście, to się od tego kogoś, czy czegoś uzależniamy. Bez tego kogoś, czegoś nie jesteśmy w stanie być szczęśliwe. Zachęcam Cię także do spojrzenia na swoją krzywdę, którą zapewne była zdrada męża, nie jako usprawiedliwienie Twojego nieszczęścia, ale jako impuls do zmian, jakich możesz dokonać w życiu. To pierwsze podejście będzie Cię trzymało w depresji, marazmie i bezradności oraz szukaniu ratownika i wybawiciela. To drugie da Ci bodziec do tego, abyś wzięła swoje życie we własne ręce. Nie mamy wpływu na to, co się już stało, na naszą przeszłość. Kształtować możemy jedynie swoją przyszłość. Danie sobie prawa do wszystkich emocji, związanych ze swoją krzywdą uwalnia nas od niej. W tym procesie wspomóc może drugi człowiek - ktoś, kto będzie empatycznym świadkiem Twoich przeżyć. Taką rolę spełniają terapeutki albo uczestniczki grup wsparcia - polecam na początek kobiece środowiska wspierające. Eugenia Herzyk / Fundacja Kobiece Serca Eugenia Herzyk - trenerka rozwoju osobistego, terapeutka Gestalt, założycielka i prezeska Fundacji Kobiece Serca, zarządzająca Ośrodkiem Terapeutyczno-Rozwojowym Kobiece Serca w Krakowie. Ukończyła kurs umiejętności interpersonalnych i podstaw pomagania w krakowskim Centrum Counsellingu Gestalt u Olgi i Adama Hallerów. Brała udział w licznych szkoleniach psychoterapeutycznych, warsztatach i treningach rozwoju osobistego. Autorka artykułów o uzależnieniu od miłości, prelegentka na konferencjach dotyczących uzależnień oraz przemocy, propagatorka duchowej przemiany bez zrywania kontaktu z ziemią. Prowadzi zajęcia dla kobiet - warsztaty, treningi oraz grupy wsparcia, a także konsultacje i terapie indywidualne. Tacy są panowie i ich się nie da polubownie to próbują wszelkich były,a ojciec dzieci po trzech latach jak go wyrzuciłam z domu za pijaństwo to CHCE całkowicie zapomnieć o swoich dzieciach wespół z miałam małe alimenty na dwoje dzieci - oj, kochany tatuś i dziadkowie - jak ruszyłam - szkoda pisać,co za diabelstwo z nich razem wzięte okazał się nic nie wart razem z dziadkami - tatuś uciekł w strefę szarą /pracuje na czarno,aby obecną zakochaną 45 letnią latarośl w nim zaspokoić materialnie,a dziadkowie udają,że nie ma wnuków w ich rodzie/.Samo się nie martwić alimenty są alimentami,a to,że chcą ich widywać nie zwalnia w żadnej części z alimentów,których pani zażąda od ojca należy się godne co piszę brzmi jak farsa,ale takie są rodziny alimenciarzy tym bardziej jak na horyzoncie pojawia się TA druga lepiej zarabiająca - co to lalusia na gębę nie będzie trzymała - wtedy jest solidarność całej RODZINY ojca dać się i myśleć o dzieciach - choć wiem,że to ciężko - alimenty zażądać takie jak przysługują na każde dziecko - minimalne alimenty na dziecko dziś to 500,00 zł.,a kontakty dziadziusiów ustalić na raz w pani sobie,a oni jako dziadkowie będą i muszą poczuwać się do prezentów na rzecz dzieci dziadkom znudziło się dziadkowanie po 2-ch latach,a tatusiowanie TATUSIOWI po niecałe pokaże co zawczasu nie martwić alimenty proszę załatwić,a póżniej będzie myślała pani co dalej. Witam Niestety już gdy zdecydowała się Pani wejść w związek pozamałżeński naraziła się Pani na wszystkie komplikacje z tym związane. I przeżywanie tych dylematów też. Teraz jest taka sytuacja, że cokolwiek Pani zrobi ktoś będzie cierpiał i musi Pani mieć tego świadomość. Wybór zależy od Pani, albo będzie cierpiał mąż i synowie, albo Pani i Pani nowy partner. Musi Pani sobie zadać pytanie, kto jest dla Pani najważniejszy, czy Pani sama, czy mąż i dzieci? oczywiście dzieci są już dorosłe lub prawie. Proszę się zastanowić jak Pani to wszystko zorganizuje. Co Pani zyska a co straci? Wybór jest bardzo trudny, ale ponieważ konsekwencje tego poniesie Pani, to też Pani musi podjąć decyzję. Oczywiście z partnerem lub z mężem Pozdrawiam Agata Dusza

mąż mnie zdradził po 20 latach